DMDE, to świetny program i w rękach kogoś, kto rozumie systemy plików pozwala zrobić ze strukturami logicznymi wszystko, co tylko jest możliwe, dlatego sam często go polecam, choć nie mam z tego tytułu żadnych gratyfikacji. Zresztą prawda jest taka, że część ludzi nie jest z tego programu zadowolona właśnie dlatego, że woleliby coś prostszego, mniej wymagającego, bardziej zautomatyzowanego.Co do postawy kolegi, który zajmuje się dystrybucją, nie chciałbym się wypowiadać, ale to nie pierwszy personalny atak na niego z jakim się spotykam. StrongRecovery nie znam. Był pomysł, żeby przetestować programy do odzyskiwania danych w trochę inny sposób, niż zwykle takie testy wyglądają, ale kolega, który miał się tym zająć najpierw się nie zajął, a potem poszedł do innej pracy. Prawda jest taka, że odzyskiwanie danych jest dla pasjonatów, bo nie jest dużym problemem lepiej zarabiać gdzie indziej, a przy okazji mniejszym wysiłkiem. Może kiedyś wrócę do tego pomysłu, bo jak czasem czytam testy oprogramowania do odzyskiwania danych, to mi się założenia metodologiczne zazwyczaj nie podobają. Oczywiście pod warunkiem, że znajdę na to czas, bo to raczej ciekawostka niż nauka, czy zarobek, a wręcz może pociągnąć po kieszeni, jeśli będę potrzebował kupić jakieś licencje do programów, których potem nie będę wykorzystywał.
A swoje oprogramowanie - był kiedyś taki plan, tylko że celowałem w trochę inną półkę. Chciałem trafić w nie do końca zagospodarowany wówczas (i w dużym stopniu nadal) obszar nośników fleszowych, ale przepadły mi dwa wnioski o unijną kasę na ten cel. W międzyczasie sporo się zmieniło, musiałbym na nowo opracować projekt, być może zapiąć do niego sztuczną inteligencję. Poza tym istniejące rozwiązania poszły mocno (ale ciągle dalece niewystarczająco) do przodu, więc żeby stworzyć coś sensownego i atrakcyjnego komercyjnie musiałbym wymyślić coś, co by zapewniało przewaga konkurencyjną także w perspektywie 3-5 lat Do tego czasu z NANDami mogą się dziać różne złe rzeczy i może okazać się, że to nie jest aż tak dobry rynek, jak się dzisiaj wydaje. A może nawet będzie dużo lepszy - bo reakcja nabywców na wzrosty awaryjności lubi być bardzo mocno spóźniona. Teraz mi chodzi po głowie inny pomysł dotyczący dysków twardych - bardzo fizyczny i obarczony dużym ryzykiem tak w realizacji, jak i w komercjalizacji. Ale jak będzie mnie stać i będę miał czas, to chcę spróbować.
Może warto zainteresować się nowymi typami pamięci. Jest to dość trudne, bo jak tu rozwiązywać problemy, których jeszcze nie ma na rynku...ale z drugiej strony łatwiej o dobry wynik, kiedy startujesz razem ze wszystkimi, aniżeli wtedy, kiedy Ty dopiero zaczynasz, a konkurenci są już na 20-30 km maratonu.
O ile temat struktur logicznych można ogarnąć w domu mając do dyspozycji laptopa, dostęp do internetu, czas i cierpliwość, to zrobienie znaczącego projektu w dziedzinie fizycznego odzyskiwania danych nawet przy wsparciu UE, czy NCBR wymaga w/g moich szacunków ok. 4 lat pracy i wkładania ponad 10 k€ miesięcznie, przy czym pierwszy rok, to przede wszystkim nauka, przygotowanie projektu, zbudowanie zespołu i odkładanie kasy na start i rezerwy na opóźnienia w wypłacie kolejnych transz dofinansowania. Nie wiem, czy będę w stanie uciągnąć równocześnie pilnowanie komercyjnej części interesu i realizację projektu B+R. Na razie nie mogę skończyć książki, którą zacząłem pisać 2 lata temu, bo ciągle mi czasu brakuje. Z drugiej strony zainteresowanie szkoleniami daje nadzieję, że temat nadpisywania danych nie jest aż tak niszowy, jak mi się czasem wydaje.
Na ten moment mam tyle pomysłów, że nawet gdybym znalazł sponsora zapewniającego mi inkubatorowe warunki pracy i spełniającego wszystkie zachcianki, to życia nie starczy, by wszystko zrealizować. Są takie momenty, gdzie widać, że sama technika niekoniecznie jest w tym wszystkim najtrudniejsza.