Kontrolerów wcale nie masz aż tak dużo. Producentów jest zaledwie kilku - w tej chwili dominują Phison, Silikon Motion i Marvell. Samsung występuje w zasadzie wyłącznie w SSDkach Samsunga. Swego czasu własne kontrolery produkował Intel, ale teraz korzysta z cudzych rozwiązań i technologię NANDową traktuje po macoszemu prawdopodobnie stawiając na układy zmiennofazowe funkcjonujące pod handlową markę Optane. Coraz trudniej spotkać coś na Jmicronach, Sandforce został wykupiony przez LSI, który z kolei został przejęty przez Seagata, zresztą fatalna reputacja, na jaką sobie zapracował modelami SF2241 i SF2281 i tak nie dawała mu szans na przetrwanie na rynku. To właśnie dzięki niemu ludzie zaczęli się interesować tym, na jakich układach jest ich nośnik. Indilinx po wykupieniu przez OCZ też zniknął z rynku.
Oczywiście każdy z producentów oferuje po kilka modeli kontrolerów dla protokołów ATA (dyski SATA w różnych implementacjach złącz, bo równoległy wariant magistrali w SSD jest bardzo rzadko spotykany) i NVMe, ale pomiędzy kolejnymi generacjami przepaści nie ma.
Podstawowym problemem są nie tyle kontrolery, co oprogramowanie układowe, które musi sobie radzić z coraz większymi wyzwaniami związanymi z rosnącą pojemnością układów. Rozwój technologii wielostanowej przy jednoczesnym zmniejszaniu rozmiarów tranzystorów skutkuje rosnącą liczbą błędów bitowych, których obsługa wymaga coraz bardziej zaawansowanej matematyki kodów korekcji. Jednocześnie stosuje się różne algorytmy wyrównujące i ograniczające zużycie układów NAND, w tym wewnętrzną kompresję pozwalającą fizycznie zapisywać mniejszą objętość danych, czy buforowanie SLC/pseudoSLC ograniczające liczbę zapisów w najbardziej wrażliwych na zużycie układach TLC i QLC. I oczywiście bardzo popularne szyfrowanie praktycznie uniemożliwiające poskładanie struktury logicznej systemu plików z binarek wylutowanych układów - a więc narzucające drogę do odzyskania danych przez wymuszenie współpracy z kontrolerem w warunkach błędów oprogramowania układowego. Bo popularne określenie "uszkodzony kontroler" wyjątkowo odnosi się do uszkodzenia elektronicznego samego układu, a zazwyczaj oznacza, że posypało się oprogramowanie układowe.
To w przypadku uszkodzeń o charakterze sprzętowym, bo w przypadku problemów na poziomie struktur logicznych zazwyczaj TRIM doprowadza do bezpowrotnej utraty danych w ciągu góra kilku minut od ich skasowania w strukturach logicznych. Do takich przypadków, zwłaszcza popartych sekwencją kolejnych zapisów przy próbie samodzielnego odzyskania danych, faktycznie nie ma po co siadać.
Z dobrych wiadomości SSD oparte na układach NANDowych niebawem (no, nie za tydzień, a za parę lat) będą musiały ustąpić innym technologiom, np. wspomnianym wyżej układom zmiennofazowym. Na razie musimy je jakoś przeczekać ciesząc się z tego, że wciąż przychodzi też całkiem sporo dysków twardych, które pozwalają łatwiej uzyskiwać sensowne rezultaty.