Dotychczas myślałem, że funkcja „zapisz co 15 sekund” w Wordzie to zbawienie. Innego zdania jestem od wczoraj. Muszę powiedzieć, że mam w domu małego, niespełna dwumiesięcznego kota. Wychodzą mu ząbki, więc jest niesamowicie marudny. Jeszcze przed chwilą pisałem artykuł, który mam oddać już jutro. No i nagle zaczęła się „miauczanka” kota. Moja zajęta narzeczona stwierdziła, że nic nie robię (eh..) i powinienem zejść na dół, żeby wlać kotu mleko. Spojrzałem na nią zirytowany, ale tak zrobiłem- oczywiście zapominając zamknąć laptopa. Wchodzę do pokoju i jaki widok zastaje? Kot siedzi na klawiaturze. Chodzi po niej w tę i z powrotem, a moja narzeczona stoi zgięta w pół i się śmieje. Mi do śmiechu nie było. Kilka godzin pracy poszło w p!^#$ … Najlepsze jest to, że kiedy bez zapisu wyłączyłem plik, to on później ponownie uruchomił się w kociej wersji… Jak mogę go odzyskać? Proszę pomóżcie!