W sieci jest pełno głupich poradników, których autorom brakuje podstawowej wiedzy za to żywią nadmierną wiarę w magiczne moce prostych programów. Niestety często po takich amatorskich ingerencjach nie ma do czego siadać.Cztery przykłady z ostatniego miesiąca:
1/- dysk twardy ze spaloną elektroniką z zakurzoną i wymacaną paluchami powierzchnią talerza - bo klientowi wydawało się, że jak rozrusza palcem, to talerze zaczną się kręcić,
2/ - klient, który chciał kupić dawcę do "wd 320 z laptopa" do samodzielnego przełożenia ttalerzy. Na pewno da rady sam, bo dysk już rozbierał i widział filmik, jak to się robi,
3/ dysk ze spaloną elektroniką, do którego też już ktoś musiał do środka zajrzeć, ale przynajmniej nie macał paluchami. podobno robił to ktoś, kto się zna, próbował przekładać różne elektroniki, ale dysk mu nie zadziałał i tak półtora roku przeleżał. Klientka chciałaby się zmieścić w granicach 100-150 zł.
4/ dyktafon cyfrowy, który po skasowaniu ważnych nagrań był używany, ale, jak stwierdził klient, niedużo. Chodzi o odzyskanie nagrań sprzed 11 miesięcy.
Do tego dwa dyski SSD, w których do próby samodzielnego odzyskania danych nawet nie wyłączono TRiMa - ale tu przynajmniej częściowo coś się udało odzyskać.
Ogólnie przynajmniej raz w tygodniu mamy klienta, który sam sobie wyrządził nieodwracalne szkody.Wtedy krótka piłka, szybka diagnoza, droga wycena i zazwyczaj rezygnacja z dalszych działań.