Nie śmiej się z liczydła. W średniej miałem takiego matematyka, że kalkulator można było mieć w domu. Krzywo patrzył nawet na suwak logarytmiczny. W konsekwencji pierwiastki kwadratowe wyciągałem w pamięci, przeliczanie mniejszych wartości dec->hex i z powrotem dalej robię w głowie, a bardziej skomplikowane obliczenia robiłem ołówkiem na kartce. Z tablic matematycznych wolno nam było skorzystać dopiero na maturze...bo regulamin wprost pozwalał i nie dało się nauczycielską władzą tego podważyć.
Teraz jak słyszę żarty o kolorowaniu drwala na maturze, boję się co dalej będzie z tym krajem.