Na początek podpowiem wam, żebyście nigdy nie dopuszczali kobiety do komputera, a już zwłaszcza jeśli jest blondynką. Zadzwoniłem dzisiaj rano do żony, że pilnie potrzebuje pewnego folderu na spotkanie i za piętnaście minut będę w domu po pendrive, żeby mi zgrała ten plik. No i dokładnie ją instruowałem: wejdź w „komputer”, kliknij w dokumenty itp. No i teoretycznie robiła to co mówię. Kiedy przyjechałem, zadowolona dała mi pendrive. Pojechałem na spotkanie- okazało się, że nie zgrała mi tej prezentacji. Przyjechałem do domu zły jak nie wiem. Patrzę do laptopa, a w odpowiednim folderze prezentacji już nie ma. Przeszukałem wszystkie dyski i nic. Pytam żony gdzie się podziała, a ona z niewinną miną: no przecież tu była i obrażona, że niby nic nie zrobiła i zgrała tak jak jej kazałem. Macie pomysł co ona mogła z tą prezentacją zrobić? Z góry dzięki za pomoc.